Ciekawy temat, interesująca historia, optymistyczna aura...ale w całości zabrakło jakichś głębszych emocji, które mogłyby przykuć do ekranu.
Rupert Graves wypadł koronkowo w roli narwanego i wiecznie popadającego w kłopoty "wiecznego chłopca". Stevenowi Mackintoshowi również należy się ukłon uznania za zgrabne wcielenie się w cichą i unikającą kłopotów Kim. Dobre kreacje aktorskie to jednak nie wszystko. Jeśli uczucia, które wytwarzają się pomiędzy głównymi bohaterami są mało autentyczne - satysfakcję z oglądania filmu trafia szlag.
Jeśli mowa o podobnych tematach, o wiele bardziej przekonała mnie "Gra pozorów" z 1992.
Co ciekawsze - R. Graves grając w "Different for Girls" miał 33 lata, asystujący mu S. Mackintosh - 29, wyglądało natomiast jakby to Steven był znacznie starszy od Ruperta.