Właśnie skończyłem wszystkie trzy sezony.
Zastanawiam się, czemu Bojack jest w naszym kraju, tak mało znanym serialem.
Pomijając już bardzo istotny aspekt - taki jak wyśmienity polski duubing, który robi naprawdę ogromne wrażenie.
Głos pana Jakuba Wieczorka w roli BoJacka podoba mi się bardziej, od głosu Willa Arnetta w oryginalnej wersji językowej.
To w dodatku ten humor! Sposób opowiedzenia całej historii. BoJack mocno wyróżnia się na tle innych kreskówek.
Przede wszystkim - pod płaszczykiem absurdalnych żartów, gagów, żartów, szydzenia ze współczesnej popkultury, kryje się naprawdę solidny dramat, który niejednokrotnie wysuwa się na pierwszy plan, nie traktowany przy tym po macoszemu.
W efekcie BoJack niejednokrotnie chwyta za serce i wzrusza. Równie często, jak bawi.
Na plus na tle innych kreskówek warto zaliczyć spójną fabułę - serial ogląda się od początku do końca, pominiesz jakiś odcinek - twórcy nie będą szli z tobą na kompromis - albo nadrabiasz, albo nie ogarniasz niektórych wątków. Bardzo nudzi mnie taka forma na zasadzie ,,1 odcinek-1 historia''.
Dzięki takiej płynności, łatwiej zżyć się z bohaterami i autentycznie ich polubić, a jednocześnie zaangażować się emocjonalnie w ich historię.
Zdecydowanie jedna z lepszych kreskówek jakie miałem okazję obejrzeć - a zaznaczę, ze kreskówek na ogół nie oglądam, i potrzeba naprawdę czegoś mocnego, żeby utrzymać mnie na ekranie dłużej, niż kilka odcinków.
Czekam na kolejne sezony, i mam nadzieję ze Netflix po raz kolejny zafunduje nam polski duubing!
najbliżej będzie temu serialowi, oprócz Califarnication, gdzie w zasadzie BoJack jest kopią, będzie do Archera, z tym, że Archer przestał być śmieszny.
i tak: z dubbingiem ten serial jest nie do przyjęcia, chyba, że nie na trzeźwo.
Duubing BoJacka jest bardzo ciepło przyjmowany :) Niemniej ma swoje słabe strony, o ile BoJack mi odpowiada, o tyle taka Princess Carolyn w polskim wydaniu kompletnie mi nie podeszła. No i Aaron Paul jako Todd też jest niezastąpiony - bo nie oszukujmy się, obsada oryginału urywa tyłek ;) W zupełności rozumiem ludzi którzy wolą jednak oglądać w oryginale.
Ale jakoś się utarło, że lubię oglądać kreskówki z duubingiem (miło mi się kojarzy z dzieciństwem i oglądaniem kreskówek na Cartoon Network) - BoJacka oglądałem na przemian, trochę po polsku, trochę po angielsku. Obydwie wersje bardzo mi się podobały.
co kto woli. ja tam wszystkie seriale animowane oglądałem z napisami, ostatnio Rick and Morty, Archera, Wodogrzmoty Małe czy Shingeki no Kyojin. do wszystkich dubbing mi się nie podobał. sentyment sentymentem no ale nawet Harrego Pottera oglądałem z napisami ostatnio, a zawsze mówiłem, że to ten film gdzie polski dubbing musi być. nawet gry: zbliża się premiera Syberii 3, wyczekiwanej od dawna przeze mnie, zobaczyłem polski zwiastun i mówię: jak będzie wersja z napisami to wybiorę tą. coś jest na rzeczy.
i gratulujemy BoJackowi pnięcia się w rankingu; za chwilę wyląduje w top50.
Prawda :) Kiedy pisałem ten wpis BoJacka nie było w ogóle na topliście. A teraz proszę 8 dni temu mieliśmy top50, a teraz już top44 :D
I w pełni zasłużenie, bo to naprawdę dobra rzecz.
Oglądanie Bojacka czy Ricka i Mortiego z dubbingiem grzechem nie jest, w końcu to seriale animowane, ale Pottera? To tylko dla najmniejszych, który nie nadarzają z czytaniem. A wspaniały brytyjski od dzieciaków z pierwszych części dodaje 50% uroku filmowi. Ale dobra bo offtopuje.
No kto jak woli, ale słuchanie głosów użyczonych przez Willa Arneta czy Aarona Paula to miód dla mych uszu, zdecydowanie stawiam na napisy.
Pamiętajcie panowie, że dobrze zagrany dubbing, jeśli bazuje na dobrze przetłumaczonym tekście, oddaje 95% znaczeń, które zawarli w filmie autorzy (5% rezerwa na rzeczy nieprzetłumaczalne, które trzeba zastąpić czymś innym+ ewentualne polskie konteksty).
Lektor max 70%. Napisy 50%.
Pamiętajcie też, że ludzie na ogół słabo czytają. Napisy ich rozpraszają. Są też osoby niewidome, które też lubią kino.
A tak przy okazji, praca nad BJH i RIM to naprawdę ogromna przyjemność i wielkie wyzwanie. Fajnie, że doceniacie moją pracę :)
Ja wszystko oglądam z napisami, na lektora totalnie pluję, o dubbingu nie wspominając, i tak było z BoJackiem! Pierwszy sezon obejrzałem po angielsku, a potem przypadkowo włączyłem z polskim dubbingiem - cholera, jakie to dobre! Na dzień dzisiejszy jestem po czterokrotnym obejrzeniu całego serialu w pl i raz w oryginale, pl podoba mi się troszeczkę bardziej xD Naprawdę świetna robota! Tak samo z RIM! I tu pojawia się moje pytanie! Czy będzie polski dubbing do Ricka i Mortiego? Oczywiście ten od netflixa! (comedy central zrobił ble) Byłbym ogromnie wdzięczny za odpowiedź, bo wytrzymać już nie mogę z nie oglądaniem trzeciego sezonu xd A jeśli będzie obietnica 3 sezony również w pl, to wytrzymam! :>
Śmieszne, ja pracuję właśnie nad tłumaczeniem dla CC.
Tłumaczę właśnie II sezon RIMu, a potem najprawdopodobniej III.
O tłumaczeniu RIMu dla Netflixa nie będę się wypowiadać, bo niestety szkoda słów.
Fajnie, że w Pani dialogach jest bardziej soczyście, przez to jest bardziej naturalnie.
Tam czuć, że dialogista się bał, że nie powinien. No i "być wężny" (get schwifty). Co to, kurde, znaczy?
Przede wszystkim staram się, żeby to było pisane potocznym językiem z jajami. poza tym drążę znaczenia i nie zadowalam się pierwszym lepszym podanym przez słownik. Używam kolokwializmów, języka ulicy, często adaptuję, tłumaczę potencjalnie niezrozumiałe żarty. Dokładnie tak samo jak w BJH
Ja tak samo, tłumaczę i robię napisy do pirackich filmów (ale mam nadzieję, że kiedyś zostanę dialogistą/tłumaczem ;))) i cieszę się, że mnie chwalą za "niekwadratowy" język (chodzę do liceum, więc wiem, co to potoczna gadka, a nie "spoko, ziom", "czadzik"). Często korzystam z Urban Dictionary, jak czegoś wiem, to to nie jest wstyd sprawdzić w słowniku czegoś powszechnie uważanego za proste w tłumaczeniu. Może i popełniam błędy, ale się chociaż staram. W przypadku niektórych tłumaczeń/dialogów mam wrażenie, że autor miał wy**bane po całości, nie chciało mu się, nie poszedł na kolonoskopię w celu wyjęcia mu kija z khem, khem.
Tłumaczenie Ricka i Morty'ego z Netflixa nie spodobało mi się. Wydało mi się niechlujne i bez jaja, nie oddające w pełni ducha serialu. Kiedy zobaczyłem tę kreskówkę w CC, byłem zachwycony. To się nazywa kawał dobrej roboty.
Bojackowi też nie mam nic do zarzucenia. Dubbing jest bardzo dobry, a dialogi to poezja. Jak wspomniał użytkownik powyżej, fajnie, że nie boi się pani używać kolokwializmów. Dzięki temu jest naturalniej. Nie ma dobrego dubbingu bez fajnie napisanego tłumaczenia. Tak trzymać! Odliczam dni do premiery trzeciego sezonu ;)
Moim zdaniem dubbing BjH jest najlepszym w polskiej historii jeśli chodzi o kwestie animacji dla dorosłych. Gratuluję solidnego (po raz kolejny) tłumaczenia! Szkoda tylko, że sam 4ty sezon BoJacka lekko mnie zawiódł :(
Na szczęście nie boję się o to, jak oddawane są znaczenia, bo napisy przede wszystkim spełniają rolę pomocniczą - wszystkie żarty słowne w języku angielskim łapię bez problemu :)
Na szczęście na Netflixie napisy są zrealizowane na podstawie tłumaczenia dubbingu, więc dostajesz dobry produkt.
Ja na przykład nie znoszę napisów, bo mnie totalnie rozpraszają i nie potrafię ich nie czytać, a odciągają wzrok od akcji.
Jeśli łapiesz wszystkie żarty w BJH to zazdroszczę, bo ja często długo ślęczę i reaserchuję zanim przetłumaczę, aby mieć pewność, że nie wciskam widzowi kitu.
"kreskówki z duubingiem (miło mi się kojarzy z dzieciństwem i oglądaniem kreskówek na Cartoon Network)"
Musisz być młodszym widzem, bo właśnie ja uwielbiam oryginalne głosy, gdyż za dzieciaka cartoon network był tylko w wersji angielskiej, tak samo bajki na polsacie były z lektorem, np batman tas. Przez to nigdzie teraz nie można znaleźć tego serialu z napisami i genialnym Markiem Hamillem i Kevinem Conroyem....;/
Zgadzam się co do dubbingu jest świetny pierwszy sezon obejrzałem po angielsku a drugi z ciekawości włączyłem na Polski i moim zdaniem jest lepszy niż oryginał co nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło aby Polski podobał mi się bardziej niż Angielski.
W okresie w którym pisałem ten temat serial nie był nawet w topce na filmwebie, i o ile dobrze się orientuje (głowy sobie uciąć nie dam) miał ledwo 500 głosów. Ot, miał swoje grono fanów - ale o żadnym fenomenie nie było mowy.
Chwilę później o tej pozycji zrobiło się niebo głośniej. Ten stan rzeczy jest już nieaktualny, ale edytować wpisu nie mogę :P
A ja z kolei tego tak nie odebrałem. Wytłumaczyłem - bo nawet z mojej perspektywy to zdanie wydaje się być teraz śmieszne :D
Nie rozumiem tego chwalenia dubbingu xD po pierwsze jest beznadziejny, a po drugie to dubbing.
Wolisz wersje z lektorem? xD
Chyba raczej takiej nie ma ;) albo może same napisy bez głosu postaci?
Wolę angielską ścieżkę glosowa, czyli angielski dubbing. Nie czepiaj się słówek.
Nie wyobrażam sobie tego serialu z dubbingiem czy lektorem. Jest przecież amerykański do szpiku kości, czegoś takiego nie da się sensownie przetłumaczyć, każde tłumaczenie będzie tylko kaleką namiastką. W niektórych tytułach to może działać, jakieś fantasy albo SF, ale nie w typowym serialu o amerykańskiej popkulturze.
To jakby oglądać "Samych swoich" z angielskim dubbingiem, przecież to jakiś absurd xD
Z drugiej strony mimo 2018 roku nadal wielu ludzi nie zna angielskiego co wydaje się sporym defektem i bez takich usprawnień w ogóle nie mogliby oglądać, może więc zachodzi zasada "lepszy rydz niż nic".
Odnoszę się do posta twojego, i powyższego od Tymon_Pol:
Ostatni sezon oglądałem już tylko w oryginale ;) Dubbing jest imho fantastyczny, ale angielska obsada w przypadku BoJacka jest rzeczywiście bezkonkurencyjna.
Nadal jednak zaznaczam, że nie jestem przeciwnikiem dubbingowania kreskówek, i absolutnie nie rozumiem - skąd w naszym kraju bierze się ta awersja.
W wielu krajach europejskich dubbinguje się nawet aktorskie filmy i seriale, bardzo często jest tak - że widzowie nawet nie mają wyboru. Amerykańskie dubbingi do europejskich/azjatyckich produkcji, czy niemieckie do amerykańskich brzmią często katastrofalnie. A to tylko dwa z wielu przykładów.
Wcale więc poziomem nie odbiegamy od innych państw. Niektóre nawet bijemy na głowę, jeśli chodzi o poziom. Tak jest też właśnie z BoJackiem, bo ze wszystkich dubbingów dostępnych na Netflixie - nasz jest jednym z najlepszych.
I kwestią już subiektywną jest to, czy komuś się on spodoba, czy nie - jednak nie można mu zarzucić tego, że jest beznadziejny.
Ponad 50% polskich widzów ogląda z dubbingiem lub lektorem. Dla nich coraz wyższa częstotliwość pojawiania się zdubbingowanych produkcji to świetna sprawa. A póki jest on opcjonalny, to ja nie widzę z tym problemu.
Póki jest zapotrzebowanie, i póki ja dostaję opcję wybrania oryginalnej wersji językowej, to ja życzę polskim widzom, żeby dubbingowano wszystko jak leci. I niech oglądają, na zdrowie.
M nic nie szkodzi, innym umożliwi przyjemne obcowanie z produkcją.
"Z drugiej strony mimo 2018 roku nadal wielu ludzi nie zna angielskiego co wydaje się sporym defektem i bez takich usprawnień w ogóle nie mogliby oglądać, może więc zachodzi zasada lepszy rydz niż nic."
A wyobraziłbyś sobie, że są tacy ludzie na świecie, którzy znają dobrze język angielski, ale go po prostu nie lubią i wolą się nacieszyć treścią w swoim własnym języku lub jakimkolwiek innym (który lubią)?
Nie, nie wyobrażam sobie człowieka, który posiadł dany język w stopniu pozwalającym na swobodne rozumienie tekstu i słowa, ale z tego nie korzysta "bo nie lubi" xD Na dodatek mówimy tu o angielskim, podstawowym języku współczesnego internetu, którego znajomość akurat w przypadku "Bojacka" jest niezbędna do zrozumienia serialu.
Jakim w ogóle sposobem ktoś miałby poznać w stopniu komunikatywnym język, którego nie lubi? To nie jest tabliczka mnożenia, której można się wyuczyć, a program nauki na poziomie szkoły średniej jest niewystarczający. Wygląda mi to co najwyżej na wyjątkowo idiotyczną wymówkę (coś w stylu "wiem ale nie powiem bo mi się nie chce" xD).
Heh, nawet nie wiesz czego się może człowiek nauczyć, gdy poczuje bat nad głową, albo gdy musi wykarmić jakoś dzieci :) Trochę wiary w ludzkie możliwości... nie wszystko kończy się na szkole średniej.
Angielski to język roboczy, nie trzeba go lubić żeby go znać, często to po prostu przymus jeśli chcesz dostać odpowiednią pracę lub się w niej utrzymać. Tak było w moim przypadku.
Mnie prywatnie angielski w ogóle nie interesuje, preferuję treści w innych językach i jeśli czegoś nie mogę znaleźć, to angielski zostaje właśnie takim kołem ratunkowym i dopiero wtedy wchodzi w ruch.
Nie nauczyłbym się żadnego języka, gdybym chciał na lenia wszystko oglądać/czytać po angielsku :)
Sam oglądałem Bojacka akurat z fińskimi napisami i nie skrzywiło mi to doznań, ba, nawet zrozumiałem go! - obaliłem twoją teorię. Interesowała mnie sama historia, język odgrywał poboczną rolę, choć muszę przyznać, że angielskie głosy w bojacku bardzo mi się spodobały.
No to akurat fakt, nigdy nie doprowadziłbym swojego życia do tak ostrego zakrętu w którym byt mojej rodziny musiałby zależeć od nauki na siłę czegoś tak intuicyjnego jak język. Mowa tu o bardzo wyjątkowej sytuacji i wąskim marginesie, czego nie sposób brać pod uwagę w ogólnym rozrachunku.
"Sam oglądałem Bojacka akurat z fińskimi napisami i nie skrzywiło mi to doznań, ba, nawet zrozumiałem go!"
Nie sądzisz, że to by było troszkę dziwne oglądać serial w języku który się zna i nie zrozumieć go ze względu na obce napisy? xD Skoro znasz dany język to go zrozumiesz nawet gdyby napisy były po chińsku i niezależnie od lubienia/nielubienia. Jaką teorię ta oczywistość miałaby obalić?
"Interesowała mnie sama historia, język odgrywał poboczną rolę"
A to już jakiś kompletny absurd.
znam angielski, ale wolę oglądać z dubbingiem. i co mi zrobisz? ;p a obcego języka nigdy perfekt opanujesz. już widzę, jak oglądasz film z murzyńskim slangiem bez niczego albo House'a, gdzie jest pełno medycznych terminów, o których nawet po polsku nigdy się nie spotkałem. nie bądź więc taki do przodu.
widocznie nie znasz na tyle dobrze angielskiego i o tym właśnie mówię. Na cholerę ktokolwiek miałby korzystać z dubbingu znając język? xD Świadomie omija dużą część humoru, np. wszystkie gry słowne, bo tak lubi?
oczywiście, że obcy język można opanować "perfekt", szczególnie że mówimy tu tylko o rozumienie ze słuchu, a nie pisaniu czy wypowiedzi.
Co mają filmy ze slangiem albo "House" do "Bojacka Horsemana"? xD
bo wolę oglądać filmy w swoim języku, tak mi jest wygodnie. co w tym dziwnego, że taki niemiec albo francuz lubi oglądać film albo serial w swoim języku? amerykanie też lubią.
a angielskiego nigdy nie opanujesz go perfekt, chyba że mieszkasz w USA od wielu, wielu lat i na co dzień się nim porozumiewasz. filmy ze slangiem i House miały ci udowodnić, że tak naprawdę nie znasz angielskiego perfekt, a tylko tak ci się wydaje.
House'em* niech każdy sobie ogląda jak chce - z dubbingiem, napisami albo bez niczego. co ci do tego?
Żaden francuz ani niemiec znający angielski nie ogląda filmów/seriali z dubbingiem. To nie jest żadna cecha narodowa. No amerykanie mają uproszczone zadanie.
To jest właśnie absurd - jak "wygodnie" może być nie rozumiejąc żadnej gry słownej albo specyficznego określenia które są zupełnie nieprzetłumaczalne? Można się jedynie zdać na poczucie humoru twórców dubbingu - a to uniemożliwia 100% odbiór dzieła twórców.
Raz jeszcze przypominam, że chodzi o angielski słuchany - nie pisany czy mówiony. Bez problemu można opanować go perfekt na samych anglojęzycznych filmach i serialach. Co jest zresztą kolejną zaletą słuchania oryginalnej ścieżki. Dyskusja nie dotyczy mojej znajomości angielskiego xD to tylko ciebie zainteresowało. Dotyczy wyższości oryginału nad namiastką w postaci dubbingu i jedynych powodach wybierania namiastki - nieznajomość języka. Kompletnie nic mi do tego.