jego filmie musi być wątek miłosny. Zza wątek w Obcym i Newt miałem ochotę go utłuc.
(ale odkopię temat)
No nie w każdym, w T2 chyba nie było :)
Co do Aliens - mam podobnie. Ripley i Hicksa jestem w stanie wybaczyć, ale Newt już nie. Czy tylko mnie ona wkurzała swoimi piskami i ciągłym wrzeszczeniem "Ripley!"?
Ale wystarczy pomyslec jak owa newt skonczyla hehe
polecam przypomniec sobie dokladnie z aliena 3 jak kozacko wygladala w tej kapsule... :D
ciekawe jak?
nie wiem czy wiesz ale zapładniają to twarzołapy wyskakujące z jaj a nie obcy
Tak, mam nawet na dvd.
Może Ripley nie mówiła Hicksowi, że go kocha itd., itp.. i nie całowała go, ale było widać, że są w sobie zakochani.
Zakochani ? Pogięło Cie ? Ripley i Hicksa nic nie łączyło, nie było między nimi żadnego wątku miłosnego. Byli dla siebie po prostu mili ...Hicks nawet mówi gdy daje Ripley ten zegarek z nawigacją " Nie traktuje tego jako pierścionka zaręczynowego ;-) ".
taaa jasne, poza tym nie wiem czy wiesz ale T2 to jego największe osiągniecie, jednocześnie będąc najlepszym filmem sci-ci w historii
Gdyby faktycznie dzień sądu został cofnięty John Connor powinien się nie urodzić, więc powinien zniknąć.
dzień sądu nigdy nie powinien nastąpić gdyż był spowodowany tym że Skynet wysłał w przeszlość terminatora a terminator i skynet powstały przez to że terminator został wysłany w przeszlość.
Najgorsze jest to że wcale nie musiał umieszczać tego paradoksu w filmie(takie durne paradoksy akceptuję jeśli na nich musi się opierać fabuła) ale zachciało mu się przesadnie popuścić wodze fantazji.
gdyby nie ten paradoks to John Connor nigdy by się narodził, więc z fabularnego względu takie rozwiązanie nie było durne.
Nie o to mi chodziło, mógł się narodzić spłodzony przez kogoś z teraźniejszości a Skynet powstać dzięki technologii stworzonej pomiędzy T1 a T2 ale bez użycia części ze zniszczonego terminatora.
jedno wiąże się z drugim, a dzień sądu jest konsekwencją przybycia pierwszego Terminatora, bez jego części powstanie Skynetu byłoby mało realistyczny i mało prawdopodobne bo technologia tak szybko się nie rozwija.
''mógł się narodzić spłodzony przez kogoś z teraźniejszości''
- Sara była wtedy w młodym wieku wiec raczej nie planowała macierzyństwa a tak to zjawia się facet z przyszłości i mówi jej że zostanie matką przywódcy ruch oporu. Ma to sens.
pod warunkiem że byłby to młody, zdrowy mężczyzna a nie pierwszy lepszy lamus z dyskoteki
Aż strach pomyśleć ile by dostał ode mnie Aliens gdyby nie Newt , która wcale nie była aż tak irytująca jak większość dzieciaków w filmie.
Ten niby wątek miłosny Ripley z Hicksem akurat bardzo mi przypadł do gustu jak z resztą cały film,który jest arcydziełem.
Z reguły w filmach postać dzieci są irytujące, jednak u Camerona jest zupełnie inaczej. Podobnie jak i z Newt było i młodym Connorem w T2, taki mały, przebiegły cwaniaczek, można było go polubić.
Musi mieć romantyczną duszę. To atut. Jestem mu bardzo wdzięczna za taki a nie inny obraz Titanica. Uczuciowy człowiek. To godne pochwały.