Najlepszy, Najbardziej utalentowany aktor z całej obsady Harrego Pottera
No widzisz, jaka jesteś popularna, moja droga? Cytuję ciebie tutaj, na filmwebie, dzięki czemu wszyscy mogą podziwiać twoje poczucie humoru. Mam nadzieję, że to doceniasz :)
Tak, ale właśnie mi się przypomniało, że najpierw się jej czepiał, a potem chciał się z nią umówić xD
Pewnie, że to doceniam. A ty zauważyłeś, że ja ciebie na Filmwebie też cytuję? :)
Ja bym mu odmówiła. Ale nie pamiętam, co na te propozycje mówiła Nostalgia Chick? :D
Owszem, zauważyłem to, moja droga i jestem ci za to niezwykle wdzięczna, moja kochana Joasiu. W zamian za to ja również ci się odwdzięczam tym samym :)
He he he. No cóż... Nostalgia Chick właśnie zrobiła zdumioną minę, po czym rozłączyła się i odłożyła telefon nie mogąc wyjść ze zdumienia :)
No dokładnie. Odwdzięczamy się sobie nawzajem, co mnie bardzo cieszy. Nie ukrywam, iż jestem tym zachwycony :)
He he he. Nawiasem mówiąc naprawdę mnie rozbawił Razuś w tym filmiku. Najpierw zły na nią grozi, że ją w coś zaklnie, a potem chce się z nią na randkę umówić xD
Ja też jestem tym zachwycona. :)
Nic dziwnego, że się dziewczyna zdziwiła i rozłączyła. Ja też bym tak zrobiła. :D
A więc oboje jesteśmy tym zachwyceni, moja droga. A będziemy jeszcze bardziej zachwyceni, kiedy się już dowiemy, iż dostali Oscara za nakręcony przez nas filmik. Tylko jeszcze musimy ekipę zebrać i kręcimy :)
He he he. Mówisz, że też byś się rozłączyła? W sumie... To muszę ci powiedzieć, że ani jej, ani tobie się nie dziwię, bo wszak... Sam też byłbym raczej zdumiony, gdyby mnie jakaś dziewczyna tak najpierw mówiła, iż mnie w coś zaklnie, a potem chciała się ze mną umówić :)
Tak, tak... Tylko weź, koleś, nei spadnij z chmur. ;)
Rozłączyłabym się, ale najpierw bym powiedziała z maskowaną złością: "Zmierz gorączkę". Rasputin by mi na to zaraz odpowiedział: "Tobie z najwyższą przyjemnością zmierzę gorączkę". Ja na to, przedrzeźniając pana Mariusza Benoit, dubbingującego mego ulubionego profesora: "Sobie zmierz gorączkę" i wtedy dopiero bym się rozłączyła. Po odłożeniu słuchawki potrząsnęłabym głową i mruknęła coś w rodzaju: "On zdecydowanie ma gorączkę". :)
Masz rację. Muszę uważać, ponieważ wspinam się na same wyżyny. Nie mogę z nich spaść, bo jeszcze sobie zrobię kuku xD
He he he! O! To jest po prostu super wizja! Bardzo mi się ona podoba, mówię poważnie! Jesteś po prostu genialna! Podoba mi się. Mówię ci, rozbawiłabyś tym wszystkim widzów oglądających ten filmik :)
To jest cytat z serialu anime "Mikan, pomarańczowy kot", jak kiedyś jeden nauczyciel tak powiedział do zamyślonego właściciela Mikana. :)
No, na początek rozbawiłam ciebie, a to już coś. :D
He he he. Nie powiem, ten nauczyciel ma naprawdę spore poczucie humoru, skoro takie teksty rzuca do swoich uczniów. No nieźle, naprawdę nieźle :) Ale mnie, jak już ci mówiłem, nie grozi taki upadek, bo ja ostrożnie się wspinam na górę :)
Owszem, rozwaliłaś mnie tym tekstem i to więcej niż myślisz, moja słodka :) A jeśli ze mną sobie poradziłaś tym, co mówisz, to co dopiero innych :)
Wiesz, sarkazm czasami bywa niekiedy zabawny i to bardziej niż myślisz. Bo przecież niekiedy teksty sarkastyczne są tak zabawne, że hej. Chociaż nie dla tego, kto mówi te swoje sarkastyczne teksty, bo on wtedy mówi te teksty po to, aby wyrazić swoją złość :)
Nie ma sprawy, bo przecież doskonale sobie dajesz radę i mnie umiesz rozbawić i to do łez :)
Jeśli chodzi o sarkazm, to najlepszy był chyba sarkazm Lady Marion, kiedy Szeryf jej powiedział "Słyszałem, że ten łotr Robin z Locksley ukradł ci kilka koni. Obiecuję, że złapię go i powieszę na rynku za flaki". Lady Marion, nieco zdegustowana samą propozycją takiej romantycznej randki (to tez sarkazm) odpowiada "Chętnie to zobaczę xD"
Nie będę ukrywał, umiesz mnie rozbawić i mam nadzieję, że mnie też się udaje tego dokonać w twoim przypadku :)
Tak, to mnie rozwaliło. Ale jeszcze rozwaliła mnie mina Szeryfa Jurka, gdy Sara zasłoniła sobą Lady Marion i jeszcze przybrała wyraz twarzy wyraźnie mówiący: "Niech tylko ktoś się zbliży do mej pani, a ze mną będzie miał do czynienia". :D
Ty też umiesz mnie rozbawić. :)
He he he. No cóż, ten film naprawdę jest pełen podobnych smaczków, że tak powiem. Ma w sobie niesamowity urok wywołany również poczuciem umoru scenarzystów, bo wszak mieli oni je wielkie, skoro tak im się udawało w tak poważnym filmie wcisnąć zabawne wstawki :)
A dziękuję bardzo. Miło mi to słyszeć. Mam nadzieję dalej cię rozbawiać i to jak najczęściej :)
Dokładnie tak i to też mi się bardzo podoba, bo widać, że się naprawdę zaangażowali w kręcenie filmu, co pokazuje, jak bardzo kochali to, co robią, a nie pieniądze, które za to dostali od twórców.
A więc będę cię częściej bawił i mam już nawet nowe pomysły na żarty z Szeryfa Jurka xD
Dokładnie.
Dobrze. Ale jak mi przepona pęknie ze śmiechu, to zbieraj na pokrycie kosztów jej łatania. :D
W końcu Sean Connery sporo kasy zarobił na tym filmie, choć na planie filmowym był zaledwie trzy dni, a jego udział w filmie ograniczył się jedynie do końcowej sceny filmu, ale... Ale za to należy zauważyć, że przeznaczył cały swój zarobek na cele charytatywne :)
He he he. Spokojnie, już zebrałem pieniądze :) A więc posłuchaj tego, co pasuje do Szeryfa Jurka. Przypomniał mi się jeden tekst Brunnera w serialu "STAWKA WIĘKSZA NIŻ ŻYCIE":
- Nie no! Ja nie mogę patrzeć na bitego człowieka... Jeżeli bije ktoś inny xD
Albo to:
- Brunner alkohol i kobiety wyczuwa na kilometr xD
I chwała mu za to. Niewielu aktorów tak robi, a jeśli już jacyś robią, to większość z nich na pokaz. A panowie Connery i Rickman takie coś robią, bo mają dobre serca. :)
Hehe, ty naprawdę chcesz, żebym wylądowała na stole operacyjnym i żeby mi łatali przeponę. :D
No, ja myślę, że mają dobre serca. Wielka tylko szkoda, że pan Connery odszedł na emeryturę, ale... Ale w sumie może zrobił dobrze? Mówią, że dobry aktor musi wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. On wiedział i teraz może się cieszyć emeryturą i świętym spokojem :)
He he he. Obawiam się, że po tym, co teraz powiem naprawdę pęknie ci przepona. Wyobraź sobie taki filmik. Szeryf Jurek pierze w kapustę swego strażnika zaraz po tym, jak Robek zaiwanił mu konia. Potem widzimy fragment "STAWKI WIĘKSZEJ NIŻ ŻYCIE" i komentarze Klossa i Brunnera na tę sytuację:
KLOSS: Nie umiał uszanować niemieckiego munduru (o strażniku, jako wyjaśnienie, czemu oberwał po gębie od Szeryfa)
BRUNNER: Nie no! Ja nie mogę patrzeć na bitego człowieka... Jeżeli bije ktoś inny.
KONIEC FILMIKU :) I co ty na to, moja złota? Odwieźć cię już do szpitala? xD
No widzisz, moja droga. Alan z kolei do końca życia był na scenie. Najwidoczniej zbyt mocno kochał to wszystko. Nie ukrywam, że naprawdę dobrze się stało, że mu dedykowano ostatni film, w którym wystąpił. Zasługuje na to, aby uczcić jego pamięć.
He he he. Ojej, biedactwo ty moje. Ale przyznasz chyba, że umiem naprawdę bardzo dobrze cię rozbawić. Przyznaj to, bo chyba to prawda, sama, szczera prawda xD
A powiedz mi, proszę... Ile czasu po nakręceniu do końca tego drugiego filmu o Alicji nasz drogi Maestro zmarł? Ile czasu od tego czasu minęło? Tak z ciekawości chciałbym wiedzieć. W sumie umarł jak Molier - na scenie :)
Przyznajesz? To dobrze, bo zamierzam wymyślić jeszcze więcej zabawnych tekstów i cię nimi jeszcze bardzo długo bawić, moja droga xD
Myślę, że tak półtora roku. Z tego, co wiem, Alicję kręcono gdzieś w 2014 roku. :) Mylisz się - nie zmarł na scenie, tylko albo w domu, albo w szpitalu.
Tylko uważaj z tym bawieniem, bo naprawdę wyląduję u chirurga. :D
Rozumiem. A więc pewnie zdążyłby obejrzeć premierę filmu o Alicji... Chociaż mówiłaś, że on nigdy nie oglądał siebie samego na ekranie :) Wiem doskonale, że on nie umarł na scenie dosłownie, ale... dostał ataku na scenie, zasłabł na niej i zmarł dopiero później, w domu lub szpitalu.
Wiesz, jeśli chodzi o zabawne cytaty, to pomyślałem o takim cytacie na temat Szeryfa Jurka i powiedzmy, jakieś pyskatej służącej. Wyobraź sobie, że Jurek postanawia się zmienić się i być dobrym człowiekiem i pozyskać wyborców, by wygrali go królem zamiast króla. Więc się zmienia i pewna służąca mu się pyskuje. Gdy wychodzi, skryba mówi "Panie! Cóż to za bezczelność! Na pana miejscu postąpiłbym z całą surowością i pozbyłbym się jej". Jurek zaś na to "Niestety, teraz to już niemożliwe. Mogę ją co najwyżej zwolnić" xD Co ty na to? :)
Nie zdążyłby, bo ona była w maju w tym roku. Od ostatniego klapsa na planie filmowym do premiery filmowej upływa przeważnie sporo czasu. A montaż obrazu i dźwięku? A odpowiednia reklama filmu jeszcze przed premierą? Jeśli idzie o wiadomości dotyczące, jak długo trwa produkcja filmu od A do Z, to ty jesteś tutaj kompletnym żółtodziobem, oględnie mówiąc. :) Tak. Ale ja myślałam, że mówimy o śmierci naszego Maestro, a nie Moliera. O.o
Ekstra. To się nazywa łagodność. :D
A ty jesteś taka obyta w świecie filmu? A wolno wiedzieć, w ilu filmach wystąpiłaś, moja słodka? :) Rozumiem. No, ale tak czy inaczej zarówno Molier, jak i nasz Maestro umarli mając przy boku bliskie sobie osoby, a ich największym szczęściem były: rodzina i sztuka. Film to ostatecznie także sztuka, jakby nie patrzeć. Prócz tego obaj mieli z teatrem wiele wspólnego. Prócz tego byli geniuszami w tym, co robili.
He he he. To mała przeróbka sceny z filmu "OSKAR" ze Sylwestrem Stallone xD Ale przyznasz, że naprawdę bardzo pasuje do naszego dzielnego stróża prawa xD
Pewnie, że jestem w tym obyta. Swego czasu w liceum chodziłam na kółko operatorskie. To tam się dowiedziałam, że proces tworzenia filmu jest długi i dość skomplikowany. Nie musiałam występować w żadnych filmach. :) Owszem, owszem. Tylko naszego Maestro nikt nie odsądzał od czci i wiary, jak to księża robili z Molierem.
Owszem, doskonale pasuje. :D
Rozumiem. No widzisz, a ja napisałem własną sztukę teatralną, a prócz tego również kilka jeszcze innych, choć o nieco mniej poważnej tematyce. Więc o sztuce też wiem sporo, bo umiałbym na pewno napisać scenariusz filmowy. Jestem pewien, że spodobałby się on filmowcom, może nawet za granicą :)
To prawda, naszego drogiego Maestro nikt nie odsądzał od czci i wiary, a co do Moliera, to Kościół się go uczepił z powodu jego sztuk "ŚWIĘTOSZEK" oraz "DON JUAN", które potępiały fałszywą pobożność i chwalenie się nią.
Coś mi mówi, że nie wierzysz w mój talent. Ale gdybyś tak oboje zaczęli pracować nad scenariuszem, wtedy byś już tych wątpliwości nie miała :)
A więc w sztuce "DON JUAN, CZYLI KAMIENNY GOŚĆ" tytułowy bohater kilka razy, gdy mu pewne osoby (ojciec, dawna ukochana) mówią, aby się modlił i wyznawał swe grzechy i przekonują, że tym ocali swą duszę od potępienia, to wtedy on mówi, iż doskonale ich troskę rozumie, że podziela ich zdanie i szczerze żałuje pod wpływem ich argumentów jest gotów się zmienić i będzie wzywał Boskiego miłosierdzia. Gdy te osoby wychodzą, on dalej robi swoje. Już rozumiesz? Oczywiście Don Juan zostaje za to ukarany, ale Kościół się tej sztuki też czepiał i to jest fakt, nie reklama. Czemu? Nie jestem do końca pewien, ale coś mi mówi, że nie podobały im się takie sceny udawanej pobożności, aby po chwili wrócić do grzechu, bo wśród duchownych było wielu takich, co tak właśnie robili. Już rozumiesz? W każdym razie najpierw Molier sobie zaszkodził "ŚWIĘTOSZKIEM", a potem "DON JUAN" to już był gwóźdź do jego trumny i gdyby nie wsparcie Ludwika XIV, Inkwizycja by się do niego dobrała. Ale nawet król nie mógł go bronić wiecznie przed atakami Kościoła, zatem Molier musiał dla bezpieczeństwa pisać sztuki wyśmiewające jedynie nowobogackich mieszczan i lekarzy. To niestety też się na nim zemściło, bo wezwany na pomoc lekarz nie przyszedł do niego, gdy Molier umierał.
E, tam. :) Zresztą nie chce mi się ciągnąć tego tematu, bo powinniśmy gadać o naszym Maestro, a nie o nas samych. :)
Aha. Takie buty...
A więc pomówmy o naszym Maestro. Powiedz mi, czy może dowiedziałaś się o nim czegoś nowego?
No więc sama widzisz, jak to było ze sztuką "DON JUAN, CZYLI KAMIENNY GOŚĆ" Moliera. Nawiasem mówiąc bardzo mnie ciekawi, jakby Alan Rickman wypadł w tej roli na scenie lub w filmie. Myślę, że doskonale i właśnie próbuję go sobie wyobrazić w tej kreacji.
Rozumiem. A więc liczę na ciebie, że mi powiesz, jeśli dowiesz się czegoś nowego na temat naszego Maestro :) Coś mi bowiem mówi, że jeszcze sporo tajemnic na jego temat, nie sądzisz? :)
Ja właśnie sobie wyobrażam Alana Rickmana w roli Don Juana ze sztuki Moliera i powiem ci jedno... W mojej wyobraźni jest on po prostu fenomenalny :)
A więc trzymam cię za słowo, moja droga. Jestem chłonny wiedzy w tej sprawie. Chłonę ją jak woda gąbkę xD
No widzisz. A więc oboje mamy taką samą wyobraźnię w sprawie naszego Maestro. Nie ukrywam, że to by była super rola dla niego, ale cóż... W tej sprawie się już nigdy nie dowiemy, jakby było.
OK. :)
A może zagrał go, tylko my nic nie wiemy. Może miał ról teatralnych nawet więcej niż filmowych.
No widzisz, a więc jestem tym bardziej ciekaw tego, czy nasz Maestro ma przed nami jeszcze jakieś tajemnice, a racze nie tyle on, co jego biografia :)
Hmm... To bardzo możliwe. Wszak nie znamy pełnej listy postaci, które on grał w teatrze. Coś mi mówi, że sporo ich było :)
Dokładnie. :) Czy się pojawiał tylko na przysłowiowe pięć minut w filmie, czy na dłużej, grał tak, że po prostu - używając popularnego określenia - szczęki opadały. A ta jego bogata mimika... sam kosmos. :)
Muszę się zgodzić, zwłaszcza co do mimiki. Jak sobie przypomnę te miny, które dawał jako Szeryf z Nottingham czy Hans Gruber, to po prostu aż się uśmiecham wesoło. Wiem, że te miny z założenia nie miały być zabawne, ale chwilami chce mi się śmiać, jak widzę, gdy grani przez Alana dranie robią miny :)
Tak, ale my tu mówimy o Profesorze Snapie, więc bądź łaskaw nie wyrywać się jak Filip z konopi z innymi postaciami. ;) Ale skoor już jesteśmy przy tym temacie, to miny minami, ale często gęsto teksty owych postaci potrafiły powalić na kolana czy wręcz na łopatki. :)
Jeśli już mowa o profesorze Severusie, to coś ci powiem. Jego mimika też jest boska. Pamiętasz na pewno tę scenę, jak mu Cornak zwymiotował na buty. Przecież jakby Snape wtedy wybuchł gniewem, pewnie scena by tak nie zapadła w pamięć widzów. Ale nie... Severus zachował kamienną twarz i ze stoicyzmem powiedział, że chłopak właśnie zarobił sobie miesięczny szlaban xD