Czy ktos jest mi w stanie wytlumaczyc, czy Samantha zmarla? tzn. wszystko na to wskazywalo, ale musze przyznac, ze to zakonczenie, nie rozwiazywalo wielu kwestii :( Tym bardziej, ze jej przyjaciolki od razu mogly powiedziec, ze to Juliet doprowadzila do jej śmierci.
Lepiej, gdyby obudzila sie nastepnego dnia.
zmarła. Ogólnie to polecam książkę, tam jest trochę lepiej to wszystko wytłumaczone
ja też to odebrałam jako jej smierć. chociaż całkowicie mnie to zaskoczyło. mimo, że tytuł jednoznacznie wskazywał jak to się skończy. Jestem poruszona tym filmem.
Nie czytałam książki, sięgnę po nią. Ale zakończeniem wszystko zepsuli. Sam powinna obudzić się następnego dnia i żyć nauczona tym wszystkim.
Nie zawsze w życiu są szczęśliwe zakończenia, a uczymy się cały czas i nie zawsze mamy szanse wykorzystywać swoją wiedzę. Sam umarła już pierwszego dnia i to tylko "dar", że mogła przeżyć jeszcze parę dni i spojrzeć na swoje życia z innej perspektywy, jak wyglądało naprawdę jej dotychczasowe postępowanie.
Ależ mi dar. Naprawdę. Skoro zmarła to nieżyje i po co poznawać co się złego robiło? To tylko dobijanie, skoro i tak nic nie zmieniło.
Więc po co żyjemy, skoro i tak nic nie zmienimy, naszej przyszłości, bo i tak umrzemy?
Więc po co rozpatrujemy błędy z przeszłości, skoro i tak nic się nie zmieni? Robimy to, aby uniknąć tego samego błędu w przyszłości. Właśnie te złe zdarzenia wymagają od nas jakieś reakcji i refleksji, które nas czegoś uczą w przeciwieństwie do szczęśliwych chwil. Główna bohaterka dostrzegając to co się dzieję niedobrego wokół niej, próbuje tego uniknąć i to jest jej refleksja, staję się bardziej empatyczna i wrażliwsza w stosunku do innych. Zmieniła siebie i pierworodny zarys wydarzeń z pierwszego dnia. Uratowała przede wszystkim Julie, stając się jednocześnie dobrą.
Własnie zmieniło bardzo wiele - dostała szansę naprawić zło które było wynikiem ich działań.
I o tym jest ten film - o konsekwencjach działań, o tym jak nas odbierają ludzie.
Czasem nieświadomie krzywdzimy innych.
Która wersja zdarzeń jest ostateczna? Pierwsza czy ostatnia. A może to tylko majaczenia .I to się działo w jej głowie, czy rzeczywiście przeżywała ciągle ostatni dzień swojego życia ? Czy umarła w wypadku jako jedyna z dziewczyn i przeżywała ostatni dzień by zrozumień swoje postępowanie?
Nie podoba mi się, że ginie właśnie Sam. To Lindsay powinna być główną postacią i zrozumieć jaką krzywdę wyrządziła Juliet. Nie dość, że Samantha zostawia samego zakochanego w niej przyjaciela, to ratuje też przyjaciółki, które nadal są takie jakie były i być może kolejny raz przyczynią się do próby samobójczej Juliet dalej się z niej wyśmiewając. Jestem zawiedziona... :(
Ja to widzę tak, Juliet żyję i może i zrozumiala, że chce żyć i zmienić swoje życie. Ale nadal jest prześladowaną i wyśmiewaną dziewczyną. A teraz wyobraźcie sobie, co robią uczniowie tej szkoły (a już szczególnie przyjaciółki głównej bohaterki), kiedy popularna, lubiana dziewczyna ginie ratując ta drugą - uważaną za psycholke. Przecież ja zjedzą, zmieszaja z błotem i dziewczyna będzie miała ponownie zapędy samobójcze.
Problem tej fabuły jest to, że zadana z postaci się nie zmienia, nie ewoluuje, nie
dochodzi do żadnych wniosków, oprócz głównej bohaterki, która i tak nie żyje
Mam podobne wrażenie. Dziewczynę czeka lincz ze strony przyjaciółek, chłopaka i uczniów szkoły.
Poza tym jak będzie się czuła sama Juliett? Czy nie będą ja trapiły wyrzuty sumienia? A Kent? Ledwie zauważyła go przyjaciółka, w której latami był zakochany, Napewno zostawia go z niezłym mętlikiem w głowie
Raczej umarła, co niestety dla mnie oznaczało, że nie można zmienić biegu rzeczy całkowicie. Tylko w pewnych kwestiach sami rządzimy, typu co zjeść na śniadanie, albo jakie majtki dziś włożyć. Z grubszymi sprawami zawsze jakaś siła, los, przeznaczenie ostatecznie zadecyduje za nas. Można się starać, utrzymywać iluzję władczości, jednak wystarczy wypadek, utrata czegoś, jakaś zła osoba, która pojawi się w naszym życiu, bo ma się pojawić i zniweczy wszystkie nasze starania.