Jeśli w filmie każda kwestia nie jest wyjaśniona kawa na ławę to malkontenci od razu przekuwają to na zarzuty.
Jeśli zakończenie nie jest sztampowe, to od razu budzi wątpliwości i negację.
a jeśli jest wyłożona kawa na ławę to stękają że sztampowe i przewidywalne, jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim Polakom dogodził, pozdro:)
Wypowiedź tego pode mną mnie rozbawiła totalnie tak jest typ na samym początku wiedział o co chodzi i jak się skończy przecież to jest k&rwa śmieszne ...
Właśnie problem polega na tym, że w tym filmie właściwie prawie do początku wszystko jest jasne. Mnie osobiście nic nie zaskoczyło. No może poza tym, że można być aż takim idiotą jak główny bohater. Pozdrawiam.
Tak na początku wiedziałeś że ona od nie go celowo uciekła chciałą go wrobić i zabiła typów a tamtego sprzed kilku lat wrobiła że ją zgwałcił oczywiście głowa mnie boli jak czytam takie bzdury na temat filmów zawsze się znajdzie jakiś typ ...
Po co od razu takie ostre słowa? Nigdy nie zdarzyło Ci się przewidzieć jak potoczy się dalej akcja filmu? Mi się to bardzo często zdarza, tym bardziej sobie cenię, gdy reżyserowi uda się mnie naprawdę czymś zaskoczyć. Poza tym czytaj ze zrozumieniem: napisałem "prawie od początku" a nie "na początku". I tu nie chodzi o to, że znałem już "wszystkie szczegóły". Po prostu spodziewałem się w którą stronę sprawy będą zmierzać. A to, że celowo uciekła, albo może inaczej, że "Amy coś wykombinowała", można było dość szybko wywnioskować choćby po zachowaniu jej męża...
Uwierz mi, trzeba trochę więcej, żeby mnie zaskoczyć.
Pozdrawiam.
Owszem zdarzyło mi się przewidzieć dalszy ciąg filmu ale nie obniżałem oceny bo to przewidziałem tylko po prostu dany film mi się podobał a tutaj widzę ocenę 5 nie uważasz że troszkę za mało jak na taki film ? Są dużo gorsze ;)
No nie wiem. Mi się ten film po prostu nie bardzo podobał. Nie trafił w mój gust. Kwestia zaskoczenia to tylko jeden z elementów, choć w tego typu kinie dosyć istotny. Z filmów Finchera, które widziałem najbardziej do tej pory podobała mi się "Gra". Ma swój klimat. Pozdrawiam.
P.S. Wahałem się pomiędzy 5 a 6.
Uważam , że samą grę aktorską, cudowne kadry, bardzo przyzwoite dialogi oraz dobry soundtrack ten film zasługuję na co najmniej 6, a wyższe oceny zależne są od gustu każdego widza. Oczywiście takie jest moje zdanie.
Film nie był zły, ale zakończenie moim zdaniem koszmarne dlatego tylko 7, a nie 8 czy 9 :)
Nie spodobało mi się, że wszystko uszło jej płazem. Wolałabym jakby główny bohater się na niej zemścił, zamordował ją lub gdzieś uwięził :)
klaudia01300 bardzo ograniczone myślenie, film był dość psychologiczny (nie wiem dlaczego nie był wymieniony w gatunkach)
Jeżeli poszukujesz dobrych, wyjaśnionych zakończeń polecam "High school musical"
Zakończenie jest właśnie perełką całego filmu! wszyscy nienawidzimy lub podziwiamy Amy i mamy nadzieję, że wszystko zostanie jakoś wyjaśnione, ale (na szczęście) koniec pozostaje otwarty, więc możemy się po nim spodziewać wszystkiego. Nie rozumiem jak ktoś może być zawiedziony zakończeniem! No chyba, że jest typową gimbazą umysłową..
haarrice właście Twoja wypowiedź uświadomiła mi, że to nie ja jestem ograniczona, lecz Ty. Nie jestem gimbazą umysłową, ale po tych wszystkich opiniach spodziewałam sie czegoś lepszego. Owszem film był dobry, ale nie rewelacyjny.
Nie napisałam, że jesteś ograniczona tylko, że ludzie, którzy oczekują wyłożenia wszystkiego na tacę mają ograniczone myślenie. Ja Cię nie obraziłam, a Ty mnie tak. Nie obchodzi mnie to czy film był beznadziejny czy rewelacyjny, tylko jak już wyżej wspomniałam chodzi o zarys zakończenia. Ty spodziewałaś się czegoś "wyłożonego na tacę", ale tego nie otrzymałaś i przez to wyżywasz się na całej ocenie filmu.. sama napisałaś, że gdyby nie zakończenie to dałabyś 8 czy 9. Swoją drogą z ciekawości sprawdzę jakim filmom w takim gatunku (bo to niezwykle istotne, nie ma porównania pomiędzy gatunkami) dajesz takie oceny.
Mam prawo coś lubić, a czegoś nie. Jestem wielką fanką bajek orz filmów z superbohaterami, więc np. Daredevil- serial dostał wyższą notę od tego filmu. Zakończenie w filmach jest niezwykle ważne jest kropką nad "i". W sumie nie spodziewałam się wyłożonego czegoś na tacę, ale chciałam aby miało to coś. I nie chciałam, aby wszystko było wyłożone na tace i nie mam ograniczonego myślenia. Wiele filmów np. Incepcja ma :otwarte zakończenie, a jest dużo lepsze od "Zaginionej dziewczyny".
"wszyscy nienawidzimy lub podziwiamy Amy" chyba tylko psychopata byłby zdolny do podziwiania Amy.
Moim zdaniem zakończenie jest beznadziejne, nie cierpię otwartych zakończeń bo nie mam zamiaru domyślać się co reżyser miał na myśli i co chce powiedzieć. Kawa ma być na ławę inaczej film wiele traci.
Mi się np. podoba zakończenie w Incepcji, ale w Zaginionej dziewczynie za żadne skarby :)
Ciekawe jest to, że krytycy filmowi, fachowcy od filmu i osoby wyrobione, właśnie to cenią w filmach - otwartość interpretacji, pobudzanie do myślenia, niedopowiedzenia, zagadki i symbole. Ganią natomiast, jednoznaczność, prostotę, brak miejsca na interpretację i wykładanie wszystkiego kawa na ławę.
Oni sobie mogą to cenić, mają takie prawo. Ja tego nie cenię i mi się to nie podoba i tez mam do tego prawo.
Jak widzę, zgadzasz się ze mną, że tworzy to naturalny podział na tych co się na filmach znają i na tych, którzy się nie znają.
Taki podział jest dla bufonów którzy chcą się dowartościować "znam się na filmach jestem taki wartościowy" filmy ma się oglądać dla przyjemności nie dla snobizmu a jak widze Ty potrzebujesz się dowartościowywać w ten sposób. Brawo jesteś taaaaki inteligentny...
Jak powiedział niekwestionowany znawca filmu - Zygmunt Kałużyński: "Dobry film powinien się podobać". Więc tu nie zawsze chodzi tylko o snobizm. Po za tym, snobować się na "Zaginiona dziewczynę"? Proszę Cię, toż to zwykła komercja jest.
Jak można jej nie podziwiać? Przecież ona była genialna! (Znaczy się, wiadomo, nie w tym znaczeniu, że pochwalam to co zrobiła ;)
Wszystko to, co zaplanowała, każdy szczegół - jak można się nią nie zachwycać? To było prawie tak dobre jak "Zwierciadło pęka w odłamków stos" Agathy Christie, chociaż troszeczkę bardziej przewidywalne.
I wypraszam sobie, nie jestem żadnym psychopatą :)
To była "zbrodnia" doskonała, (no, prawie doskonała) a takie należy umieć docenić ;)
A co do zakończenia - takiego właśnie oczekiwałam!
To prawda, zaplanowała to z ogromną precyzją. przerażająca psychopatka. No generalnie takie coś, to raczej tylko psychopatka może wymyślić. No, ale robi to wrażenie pod kątem jak ktoś może zmanipulować, jaki plan obmyślić i tak zniszczyć komuś życie. A to na końcu z testem ciążowym i ogólnie zakończenie naprawdę mocne. Bardzo polecam książkę, ją czytałam najpierw.
Film jest świetny, ale powstały dziury w fabule przez to, że kilka wątków zostało bardzo uproszczonych. I to wcale nie jest tak, że dało się to zrobić lepiej, bo prawdopodobnie się nie dało. Film po prostu cierpi na pewną przypadłość, która nazywa się "ekranizacja". I tyle. Jak reżyser by się nie dwoił i nie troił to nie rozwinie wszystkiego tak jak to było opisane w książce, a Fincher i tak z przeniesieniem książki na ekran poradził sobie bardzo dobrze. To samo można powiedzieć o (nota bene również świetnym filmie) "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął".
Przypadłość, która nazywa się"ekranizacja" polega na tym, że niektórzy stawiają zarzut odbiegania fabuły filmu od książki. A to wcale zarzutem być nie powinno. Bo niejednokrotnie zmiana fabuły poprawia jakość filmu.
Reżyserowi zapewne wcale nie zależało aby rozwinąć wszystko tak jak to było opisane w książce, tylko aby zrobić to dobrze.
Zgadzam się. W filmie nie da się oddać tego wszystkiego co w książce. Książka liczy sobie prawie 700 stron czy jakoś tak, czytałam. Wiadomo, że jest tam znacznie więcej jeżeli chodzi o psychikę bohaterów, dlatego robi to jeszcze większe wrażenie. Książkę oceniłam jako rewelacyjną, film ocenię po prostu jako b dobry, czyli 2 gwiazdki mniej, bo wiadomo, że trochę brakuje, ale jak na ekranizację dobrze, niemniej brakuje tego jeszcze większego napięcia niż w książce, tutaj ciężej to było przekazać.
Zakończenie najbardziej niesatysfakcjonujące jakie mogło być :D Powinni się wszyscy dowiedzieć i skazać ją na dozywocie w fatalnych warunkach i tortury, bo smierć to zbyt łagodna kara.
Niemożliwe, nie zdajesz chyba sobie sprawy, ile pracy jest nawet na takim zwykłym 10 minutowym filmie. No przecież, lepiej zgnoić artyzm, niż wpatrywać się w trud włożony w każdy film, a ty tylko idziesz do kina, oglądasz i za kilka dni zapominasz. Pozdro. :D
Sam długo zastanawiałem się nad oceną tego filmu. Jak widać ilość gwiazdek jest, jaka jest, więc szału nie ma. Jeśli mówić od strony technicznej, to wszystko jest ekstra. Zdjęcia, montaż i scenografia to majstersztyk. Wszystko tu jest dopięte na ostatni guzik, a każde ujęcie hipnotyzuje, jak by było oddzielnym zdjęciem. Aktorzy, którzy kompletnie nie pasują do swoich ról (poza Rosamund Pike) są genialnie poprowadzeni, i nawet potrafią grać. Affleck (który i w tym filmie też mnie irytował) udowodnił, że najlepiej pasuje do ślamazarnych i drętwych emocjonalnie postaci - w końcu taki bohater ;) W każdym razie Fincher znów udowodnił, że jest wielkim reżyserem.
Jednak jeśli chodzi o fabułe, to film mnie kompletnie nie zaskoczył jeśli mówimy o zakończeniu. Od momentu, kiedy narracja przechodzi na wątek żony, wiedziałem że wszystko mamy już na tacy i ostatecznie jej plan się nie powiedzie. Napięcie pada i do ostatniego momentu niż już mnie nie zdziwiło, czy zaskoczyło. Wiadomo, że nie dało się rozpracować do końca wszystkich wątków, ale chyba o to chodziło, aby widz domyślał się jaki kształt będzie miało zakończenie. Tak jak by był przygotowywany na ostateczny cios - takie deal with it. W mojej opinii to nie zadziałało, a po filmie spodziewałem się raczej klimatu bardziej zbliżonego do "Dziewczyny z tatuażem".
Zgadzam się, sama średnio lubię Afflecka, ale tu do roli pasuje :D Chyba faktycznie do takich ról pasuje.
Tu raczej chodzi o to, że zakończenie jest nierealne... Ja wiem że takie historyjki są fajne, ale w tym przypadku, udowodnienie morderstwa i wszystkich innych zarzutów Amy, było po prostu kwestią czasu :)
Manipulacja, a raczej ta umiejętność to potężna broń, ale do pewnego momentu- morderstwo zdecydowanie wykracza za tą skalę ;)
"Tu raczej chodzi o to, że zakończenie jest nierealne..."
Gorzej - jest kretyńskie, bo podaje się je tak, jakby było całkowicie realistyczne. Już wolałbym coś naprawdę odlotowego i psychodelicznego.
co do zakończenia, ludzie szukają w zakonczeniu prawdy i sprawiedliwosci , nie otrzymuj ani jednego, ani drugiego, prawdy, bo dalej zyja razem , co w takim związku budzi obrzydzenie i niezgodne na jutro, sprawiedliwosci, bo ani jedno ani drugie , zwłaszcza to(ona) drugie nie otrzymuje sprawiedliwej zalpaty za swoje czyny.
Abstrahując juz od tego filmu, czy w swiecie realnym, bo to nie fantastyka przecież, człowiek, ktory wiedzialby że żyje z morderczynia, ktora nosi dziecko innego zgodzilby sie na życie razem?, mysle że nie , zdecydowanie nie.
Tak. Ludzie szukają prawdy i sprawiedliwości, a gdy nie dostają trawi ich moralny niepokój.
Celem niektórych twórców jest wywołanie takiego niepokoju. Inni twórcy zaspokajają widza do końca. Tych pierwszych na ogół ceni się wyżej.
ja bym powiedział, ze trzeba rozgraniczyć kilka zakończeń; przesłodzone,gorzkie, przesadzone, prawdopodobne,nieprawdopodobne ale możliwe, nonsensowne i idiotyczne , tutaj balansujemy na linie nonsensowne - idiotyczne(moralnie)
Coś ci umknęło: ona nosiła jego dziecko, bo miała próbki jego spermy, którą oddali już wcześniej na badanie płodności i zapłodniła się in vitro (no bo jak inaczej). Przecież była ta rozmowa przed tym ich wspólnym wywiadem do tv, podczas której on się tak wkurzył, kiedy wyznała mu, że nie zniszczyła tych próbek spermy, co należało zrobić.