OCZYWIŚCIE !!! To jest jedną z najlepszych, najbardziej błyskotliwych powieści mistrza Kinga - pomimo jej pokaźnej objętości nie można się od niej oderwać i z chęcią się do niej wraca - ja osobiście łyknąłem ją jak pelikan rybę 5 x w życiu - gorąco polecam lekturę - tym bardziej że kinowa wersja To (jest jeszcze wydany na DVD i Blue Ray miniserial) opowiada tylko połowę fabuły z czasu dzieciństwa głównych bohaterów - w książce akcja jest przeplatana retrospekcjami z dzieciństwa - właściwe zakończenie ma miejsce w momencie, gdy bohaterowie są już dorośli - tak że, aby poznać całą historię, będziesz musiał czekać rok, aż nakręcą drugą część
Film z chęcią obejrzę, natomiast sama książka jak dla mnie jest absolutnie przeciętna. Myślę że pół ksiązki można by spokojnie wyciąć, a treści byłoby w niej tyle samo. No i to zwieńczenie dziecięcym seksem grupowym...
@RogerVerbalKint, może wyjaśnisz mi czy mialo to jakieś głębsze znaczenie którego nie dostrzegłem ?
No offence, tylko pytam bo może nie zrozumiałem przesłania.
Zgadzam się, że książka była o wiele za długa. Fragmenty bardzo udane przeplatały się z bardzo nudnymi i wciśniętymi nie wiadomo po co. Opisy postaci, które pojawiają się tylko na moment i już nigdy nie wracają. Zdarzenia, które można było opisać krótko, rozwleczone na wiele stron. Spokojnie wyrzuciłbym nawet więcej niż połowę, bo wtedy książka byłaby dużo lepsza. Rozumiem, że King chciał pokazać, że To działało nie tylko osobiście, ale również wpływając na umysły ludzi, którzy zabijali się nawzajem, ale było tego zdecydowanie za dużo. I wiele innych scen opisowych, przez które z ledwością przebrnąłem. Dlatego podobał mi się film z 1990 roku, bo wziął to, co z książki najlepsze, a ominął większość tych zbędnych rzeczy, choć parę ciekawych elementów też pominął - przede wszystkim nie wyjaśnił wcale, czym było To i skąd się wzięło, choć wyjaśnienie w książce było tak przekombinowane, że niezbyt mi się podobało. Nowy film zapowiada się jeszcze lepiej, jedyne, co mnie niepokoi to sceny ze zwiastunów, gdzie klaun atakuje z prędkością odrzutowca, bo to mi się kojarzy ze zwykłymi jumpscare'ami, podczas gdy w książce i starym filmie działał raczej powoli i systematycznie. Ale zobaczymy, zapowiada się i tak naprawdę dobrze.
Mam podobne zdanie. Po książkę sięgnąłem po pierwszym trailerze nowego "To". Nie wiem jak w innych dziełach, ale w tym King dużo uwagi poświęca nawet mniej istotnym faktom. Mimo to książka wciągnęła mnie niesamowicie i mogę się przyznać, ze nawet tęsknie za tą grupą dzieciaków.
Ja mam za sobą 4 książki Kinga - To, Lśnienie, Bezsenność i Sklepik z marzeniami. Każda z nich jest długa, pełna szczegółowych opisów i mocno przesadzonej brutalności. Brutalności tłumaczonej zjawiskami paranormalnymi, ale jednak przesadzonej (jak np. w Sklepiku z marzeniami, gdzie walka dwóch starszych pań na ulicy była bardzo drobiazgowo opisana, włącznie z rozwlekaniem flaków po całej ulicy). Ale i ile Bezsenność i Sklepik czytało mi się bardzo dobrze i nie nudziły mnie, o tyle Lśnienie i To wręcz przeciwnie. To dobre książki, ale jednak King ma tendencję do zbyt drobiazgowego wgłębiania się w szczegóły.
Ja osobiście właśnie za to lubię Kinga: za szczegółowe opisy, zwłaszcza przy tworzeniu portretów psychologicznych.
Teraz już chyba za późno na przeczytanie książki liczącej ponad 1000 stron, skoro premiera filmu jutro;)
Tragedia...horror w ktorym nie bylo nic strasznego. Wiekszosc patentow w tym nawet aktorow podebranych ze stranger things...dno i metr mulu
to troll? Wiesz że literacki pierwowzór tego filmu powstał w latach 80.? Dodatkowo twórcy Stranger Things inspirowali się klimatem powieści Kinga i pierwszej telewizyjnej ekranizacji. Gdzie tu cokolwiek podebranego? :)
I warto dodać, że bracia Duffer chcieli wyreżyserować It.
troll...jaki ma zwiazek IT z 80 ma z moja wypowiedzia? ja mowie na temat stranger things z 2016 i filmu IT z 2017...to jak zostal nakrecony film wskazuje inspiracja serialem a i aktorzy ci sami...ksiazka zapewne dobra, obnie pewnie sa dobre ale IT 2017 to dno
jeden aktor zagrał w obu produkcjach i obsada taka sama... brak słów... jeśli oczekiwałeś zwykłych jump scare'ów, którymi jarają się ludzie, do których nic "ambitniejszego" nie ma szansy trafić, to było wybrać się na Annabelle. Z tego co wyczytałem jest tam tego mnóstwo :)
laska z apteki zujaca gume, ten gosc-z ekipy ktory zginal w kanalach, richie...nigdzie nie napisalem ze obsada jest taka sama, napisalem ze aktorzy zostali podebrani ;) film nagrany w identycznym klimacie jak stranger things, annabelle choc nie wybitna to byla dobrym horrorem a IT mimo ze mialem ogrobne nadzieje nie bylo nic strasznego a tylko clown zasluguje na uznanie...jesli uwazasz inaczej prosilbym o jakies argumenty albo sceny ktore byly straszne ;)
Ja się zgadzam - tak bardzo jak czekałem, aby go obejrzeć, tak bardzo się zawiodłem. Dawno nie oglądałem takiego gniota. I nie ma tu mowy o "bardziej ambietnej" produkji od jump scare'ów. Produkcja ta nie jest ani straszna (a ponoc horror), ani nowatorska, ani wybitna. Wg mnie oceny, jakie dostaje, to efekt napompowania oczekiwań i marketingu. Wiekszość sali częściej śmiała się z absurdów filmu niż sam potrafiłem zliczyć. Tragedia po prostu.
Zależy co rozumiesz pod pojęciem słowa horror. Bo to dość płynny temat to raz. Film "IT" tkwił w producenckim piekle 7 lat. "Stranger Things" ochrzczono mianem ekranizacji nieistniejącej powieści Kinga, zrealizowanej przez wczesnego Spielberga. Jeden aktor z serialu to jeszcze nie podebranie całej fabuły, idąc twoim tokiem myślenia wszystkie filmy robione w Polsce są albo swoimi sequelami albo spin offami bo wszędzie gra Karolak i reszta tej samej ekipy. Jestem ciekaw co według ciebie jest dobrym horrorem
Horror z zasady ma straszyc tak jak w muzyce rap maja byc rymy. Dobry horror ze starych bardzo lubilem koszmary z ulicy wiazow, z nowości obecnosci to sztosy, ciezko o przyklady dobrych horrorow z ostatnich lat, dla mnie IT nakrecone jest identycznie jak ST. Ale co do IT rozumiem ze dyskutuje z osobami ktore widzialy film a nie czytaly tylko ksiazke bo ja widzialem film a nie czytalem ksiazki i wypowoadam sie tylko o filmie ;)
No widzisz... Ja na przykład uważam Obecność za film średni, a drugą część za badziew, dla Ciebie to sztosy. Nie zbyt przemawia do mnie straszenie w formie ciągłych wyskakujących mord na ekranie i buchających dźwięków. Równie dobrze, jak to ktoś kiedyś na tym forum już powiedział, mogę się porazić prądem. Dostanę podobną reakcję.
ale film ma straszyc tak? jesli taka obecnosc wywoluje u ciebie strach nawet zwyklym "booooo" zza drzwi znaczy ze horror jest horrorem, w dodatku maja klimat te dwie czesci conjuring a it jest horrorem ktory nie mialw sobie niczego strasznego, doslownie niczego...moglbym napisac o rzeczach ktore roz***ly filmc alkowicie ale nie chce nikomu spoilowac...
Najlepsze horrory w historii kina nie są najstraszniejsze ( Lśnienie, Egzorcysta). Często w horrorach reżyserzy swój brak warsztatowy maskują wyskakującymi tu ówdzie "straszydłami". "Obecność" nie jest zła, ale to jednak też tylko straszak. "To" wyróżnia rzadko spotykana w tym gatunku filmowym finezja reżyserska, ciekawie zarysowane charaktery (w dodatku zagrane rewelacyjnie ) i niejednopłaszczyznowy scenariusz.
egzorcysta byl straszny...kilka scen bylo po prostu az przykrych do ogladania, horror musi byc straszny to logiczne, tak samo jak rap musi byc rymowany a komedia smieszna TO nie mialo ani jednej sceny strasznej. ekranizacja moze byc dobra i wierna ale horror to zaden
Drogi użytkowniku. Zgodnie z definicją, horror nie tylko "ma straszyć" widza. Ma wywoływać stan niepokoju, napięcia i dyskomfortu. Przez takie śmieszki jak "Obecość" i tym podobne - jak to ujął kolega - "straszaki", gatunek ten został oderwany od źródła i spłycony do postaci schematycznych i wtórnych obrazków z wyskakującymi zza rogu mordami w roli głównej. Dlatego też współczesne horrory przestały mnie straszyć i wywołują co najwyżej rozbawienie. O horrorze za encyklopedią:
"gatunek filmowy dążący do wprowadzenia widza w stan przerażenia, a w przypadku klasycznych dzieł — do wywołania u niego efektu katharsis;
konstrukcyjnymi wyznacznikami horroru są: budzący grozę temat i potęgujące ją zabiegi dramaturgiczne (m.in. suspense, szok filmowy)" - PWN
"Temu" zaś udało się zyskać moją sympatię dzięki fenomenalnej grze aktorskiej dzieciaków, swietnej stronie technicznej, aurze grozy i niepokoju oraz wywarzeniu scen lekkich ze strasznymi. Dzięki dodaniu humoru, film zyskał rozluźniającą i rozpraszającą uwagę widza płaszczyznę . Ciągłe budowanie napięcia i powtarzalność sprawiają, że powoli zaczynamy rozszyfrowywać ruchy reżysera, dzięki czemu w czasie seansu stajemy się czujni, a co za tym idzie, mniej podatni na efekt przerażenia. Dlatego twórcom "Tego" udało się mnie przestraszyć w scenie z porwania Bev. Atmosfera po pierwszym starciu z klaunem nie zwiastowała niespodziewanego ataku, dzięki czemu moja uwaga była rozproszona, skupiona na walce z okrutnym ojcem i powrót demona był najmniej spodziewanym elementem. Typowe jump scarey natomiast na mnie nie działają, bo nie mają czym zaskoczyć. Przez to widzowie dzielący ze mną salę kinową chyba już nigdy nie zapomną mojego wybuchu śmiechu w scenie z piwnicy z "pacynką" Georgiego i szturmującym jak krokodyl w wodzie Pennywisem.
Zgadzam się całkowicie. Chciałbym jeszcze dodać, że jeśli nawet podskoczę przy straszaku, co już się tak często nie zdarza, nie znaczy to, że się go boję. O wiele bardziej czułem niepokój przy oglądania IT.
Dokładnie to samo miałem ze sceną porwania Bev. Myślałem, że już prędzej ten ojciec wstanie jeszcze ostatkiem sił i będzie próbował ją złapać, a tu proszę, mamy Penny'ego. A w takich słabszych filmach wspomnianych wyżej prawie zawsze da się przewidzieć kiedy coś wyskoczy nam na ekran.
Podobieństwa do Stranger Things wynikają pewnie z tego, że twórcy serialu mocno inspirowali się książką Kinga "To".
Zależy czego kto oczekuje - moim zdaniem film z zadania się wywiązał, jest strasznie popkulturowo, ale taki jest klimat Kinga. To nie mogą być filmy typu "Annabelle", tu są wstawki humorystyczne, bo one w książkach Kinga też są. Młodzi aktorzy zagrali bardzo dobrze, zdjęcia do filmu są piękne, wszystko jest "jakieś". Ja po seansie nie mam poczucia zmarnowanych pieniędzy ani straconego czasu. I jasne, że to jest w klimacie "Stranger Things", bo ten serial garściami czerpie z popkultury lat 80 i 90 właśnie.
Jeżeli ktoś chciałby zapoznać się z video recenzją filmu "To" to serdecznie zapraszam: https://www.youtube.com/watch?v=ccXgIYjei4Q
Bardzo chętnie poznam Wasze opinie!
P.S. A sam film jest świetny, bardzo pozytywne zaskoczenie! ;)
cieszę się, że tytuł jest doceniany, cieszę się, że prawdopodobnie jesteśmy zgodni w wielu kwestiach, ale kompletnie nie mam ochoty na poklepywanie sie po plecach, a tym bardziej na udowadnianie, że ktoś kompletnie nie czai bryłki. Ale fajno, że lubiących jest więcej :)
Przed chwilą wróciłem z kina. Bardzo dobry. Świetnie, że podzielili to na dwa filmy.
Perfecto! Warto przejść się na seans bo ten film robi robotę. Co ważne, nie jest to typowy horror.
Również mocno polecam. I film, i moją recenzję.;)
Okazuje się, że ignorancją można wyrządzić sobie niesamowitą przysługę. Chociaż przeczytałem mnóstwo książek Kinga, to Tego nie ma pośród moich lektur. Miniserial z 1990 roku widziałem tak dawno, że mógłbym napisać, iż wcale, gdyż wspomnienia pokrywa gęsta mgła niepamięci. Tym lepiej, bo bez uprzedzeń i oczekiwań, odebrałem tegoroczną adaptację jego prozy.
https://popkulturysci.pl/it-2017-to-recenzja-filmu/