ale niestety klimat gdzieś uleciał. brak tej świeżość i wdzięku, które posiadał niepowtarzalny "Rocky Horror Picture Show". tak naprawdę z tamtym filmem "shock treatment" łączą jedynie nazwiska twórców i imiona głównych bohaterów, bo poza tym to już zupełnie co innego. film Shermana odpowiednią temperaturę osiąga niestety tylko w trakcie paru songów- to co się dzieje pomiędzy jest mocno letnie, a i fabuła niespecjalnie wciągająca. ogląda się miło i warto sięgnąć, choćby dla piosenek, ale Ci którzy oczekują czegoś bardziej w stylu "RHPS" poczują się zawiedzeni.
Z piosenkami się zgodzę a film ocenię za kilka dni jak obejrzę :D propo piosenek: czy ktoś posiada Lullaby i Little black dress? Prosiłabym o wysłanie na magdalena-90@o2.pl :)
może to głupie pytanie, ale czy prośba jest nadal aktualna? xD bo posiadam calutki soundtrack, gdyby ktoś chciał to mogę wysłać :)
W przeciwieństwie do prequela Shock treatment jest dosyć przewidywalny. Przyjemnie oglądało się znajomych aktorów (Patricia Quinn, Richard O'Brien, Nell Cambel), chociaż zabrakło Tima Curry'ego:( Nowa Janet jest ok, ma dobry głos. Brad nie do przełknięcia, taki nijaki. Kilka przebojowych piosenek. Film warto obejrzeć chociażby dla nich.
zgodzę się ze wszystkim, najbardziej z doskwierającym brakiem Tima. z jednym ale - RHPS nie jest prequelem. prequel to film opowiadający historię rozgrywającą się przed oryginałem, to tak jakby "ciąg dalszy" tyle, że cofający się w przeszłość, opozycja sequela. a w tym przypadku Rocky Horror to właśnie pierwowzór. ale miło wiedzieć, że inni też poszukują tego typu zapomnianych i rzadkich okazów jak ST.