strony: Zgredka, Branagha i Isaacsa. Komputerowy Zgredek nie ustępuje "żywym" aktorom, wzbudza śmiech i litość zarazem. Jest pokraczny i żałosny, ale w mgnieniu oka potrafi stać się niebezpieczny - niczym domowe zwierzątko, które niespodziewanie wysuwa pazury.
Nie od dziś wiadomo, że Kenneth Branagh jest aktorem uniwersalnym. Jego Gilderoy Lockhart jest narcyzem i tchórzem, który potrafi czarować jedynie wdziękiem. Branagh nie forsuje tej roli, jak zrobiłby to aktor stricte komediowy, dlatego jest niewymuszenie zabawny. Wprowadza lekkość do tego, dość mrocznego, filmu.
Przeciwieństwem Lockharta jest Lucjusz Malfoy. Białowłosy, ubrany w czerń Jason Isaacs jednym spojrzeniem potrafi oddać demoniczność tej postaci. Warunki zewnętrzne - surowa twarz i zimnoniebieskie oczy - oraz talent do kreowania postaci aroganckich i bezwzględnych czynią z Isaacsa idealnego Lucjusza Malfoya.
Jeśli chodzi o dziecięcych aktorów, to podobnie jak w 1. części, przeszkadza mi nadużywanie "groźnych" min w konfrontacji z negatywnymi bohaterami.