Musi się jeszcze wiele nauczyć, żeby dogonić WP.
A ja powiem inaczej. Film nie ma czego się nauczyć.Nie podobają mi się te stwory z Władcy Pierścieni i całym sercem jestem za HP. No, ale wiadomo-co kto lubi. Ja uwielbiam Harrego a inni Władcę Pierścieni, którego od kilku lat staram się obejrzeć i nie starczy mi sił.. Pozdrawiam ;)
Ja kocham HP i WP całym sercem! Ale nie można ich ze sobą porównywać. Są całkowicie inne( te filmy), pod wieloma względami.
Ale mi poprawiłeś tym humor. Napisałem dobry komentarz i szczęście do mnie wróciło. To się nazywa karma :D
haha ja to samo :D WP jakos mnie nie przekonuje ani nie zacheca... ;p ale HP serducho <3
HP jest nieporównywalnie słabszy od WP - zarówno książki, jak i filmy. Przede wszystkim, Tolkien stworzył fikcyjny świat od zera, a Rowling tylko umieściła w znanym ludziom świecie fantastyczne istoty i magię. U Rowling Ziemia jest Ziemią, istnieje Anglia, Rumunia, Węgry, Bułgaria, Albania i inne kraje, które znamy, ludzie mieli historię taką, jaką mieli w rzeczywistości - prahistoria, starożytność, średniowiecze, nowożytność, XIX w., czasy współczesne, i mieli taki rozwój techniki, jaki znamy - natomiast Tolkien wymyślił całkiem inny świat - Ardę, która ma całkiem inne lądy, m.in. Śródziemie, a nie ma kontynentów ani państw takich jak u nas i jak u Rowling w HP. To daje WP ogromną przewagę nad HP. Poza tym, Tolkien na potrzeby swoich dzieł sam wymyślił, stworzył nieistniejące języki, jak quenya i sindarin, a Rowling nie wymyśliła żadnych nowych języków na potrzeby HP.
Porównujesz HP nie do WP, a do całej twórczości Tolkiena. Arda, jako taka, jest praktycznie zupełnie pominięta we WP. Ja oczywiście popieram opinię, że Harry Potter nie umywa się do WP i to bez najmniejszego 'ale'. HP to powieść świetna, niesamowicie wciąga każdego czytelnika, WP wymaga pewnej wiedzy o świecie i jego historii oraz o podstawowych mechanizmach. Wtedy zaczyna się rozumieć Tolkiena 'pełną parą'.
"Rowling tylko umieściła w znanym ludziom świecie fantastyczne istoty i magię"
Jak się takie rzeczy czyta, to aż ręce opadają. Tylko? Co za głupia wypowiedź. Żeby napisać dobra ksiazke to trzeba stworzyć nowy język? od kiedy to jest argument za tym że ta książka jest lepsza? W ogóle wkurza mnie, jak można tak licytować książki, robią tak tylko jacyś imbecyle. Jednym podoba się ta, innych porywa bardziej inna historia. Tak się napociłeś przy tych argumentach że aż zapomniałeś że głupoty piszesz.
Jasne, że nie trzeba stworzyć nowego języka, żeby napisać dobrą książkę - ale to, że Tolkien tak zrobił, oznacza, że bardziej się wysilił i miał bogatszą wyobraźnię pisząc ksiażkę fantastyczną. Książkę przedstawiającą całkowicie alternatywną historię Ziemi, alternatywną historię ludzkości, alternatywny świat i fikcyjne krainy i państwa. Dzięki temu twórczość Tolkiena jest głębsza i bogatsza niż twórczość Rowling. Po prostu Tolkien to "rasowe" fantasy, a nie literatura dziecięco-młodzieżowa jak Rowling.
Nie sądzę, by np. książka Harry Potter i Zakon Feniksa była książką dziecięco - młodzieżową. Widać nie czytałeś tych książek albo masz dziwne(czyt. błędne) pojęcie na temat ww. literatury. Jeśli chodzi o to, że Tolkien wymyślił język, to dalej nie sądzę by to oznaczało, że ma bogatszą wyobraźnię i "że się bardziej wysilił"(w ogóle co to za stwierdzenie w kontekscie książki - brzmi jakby pisarze ze sobą rywalizowali), ale chyba nie ma sensu dalsza dyskusja z Tobą na ten temat. Widzisz, powiem Ci tak - apropo głębszej i bogatszej twórczości Tolkiena - próbowałam przeczytać Władcę Pierścieni i niestety nie byłam w stanie przebrnąć przez pierwszą część, tak była dla mnie nudna. Nie zafascynował mnie ten świat, kompletnie nie. Natomiast Harrego Pottera pokochałam od pierwszego rozdziału. Dla mnie WP jest słaby, choć oczywiście doceniam wyobraźnię Tolkiena i na pewno jest warta uwagi, natomiast widzę też geniusz Rowling, która z każdą kolejną częścią udowadniała, jakby miała wszystko zaplanowane od pierwszej. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. Pozdrawiam :)
Czytałem te książki. Nie chodzi mi o rywalizację, tylko o porównanie głębi świata i zdolności "światotwórczych". Przecież pisałem nie tylko o języakch, ale i o świecie w ogóle - Rowling nie wymyśliła żadnych nieistniejących krain w alternatywnym świecie o alternatywnej historii, a Tolkien owszem. I nie chodzi mi tylko o Władcę Pierścieni, który i dla mnie był nudny, tylko o całokształt twórczości, w tym Silmarillion. I nie odniosłem wrażenia, jakby wszystko było zaplanowane przez Rowling od pierwszej części - raczej tworzyła tom po tomie, bez planowania z góry. Np. Dumbledore zaczął szukać wiadomości o przeszłości Voldemorta dopiero po tym, jak ten się odrodził, zamiast po jego zniknięciu gdy Harry miał rok. Pierwszego horkruksa Dumbledore znalazł i zniszczył dopiero w szóstym tomie - a dlaczego nie w pierwszym? Albo w drugim, po ujawnieniu natury dziennika Riddle'a? Nie było żadnego sensu tyle czekać. Przeciwnie: świadkowie byli już wtedy starzy i umierali.
Testrale pojawiają się dopiero w piątej części, mimo że pod koniec czwartej jest mowa o tym, jak Harry wracał z Hogwartu i jak te powozy ich wiozły - nie ma nic o testralach. Zresztą, Harry przecież widział śmierć swoich rodziców, gdy miał rok, a gdy Cedrik ginął, Harry miał zaciśnięte powieki - czyli nie widział śmierci Cedrika, za to widział śmierć rodziców. A jednak testrale widział dopiero od piątej części. W pierwszej części Hagrid mówi Harry'emu, że z tych, co zeszli na złą drogę, każdy był w Slytherinie - a przecież Syriusz Black był w Gryffindorze, a dopiero w trzeciej części wyszło, że był niewinny. Uczniowie Hogwartu mogli wziąć ze sobą kota, sowę lub ropuchę, a Ron wziął szczura i nikt mu tego nie zakazał.
A w siódmym tomie zbyt wiele rzeczy działo się przypadkiem, jak podsłuchanie tej arcyważnej rozmowy nad rzeką.
Władca Pierścieni to pozycja dla trochę starszych. Harry Potter jest dla wszystkich(poza małymi dziećmi na etapie bajek) grup wiekowych. Właściwie nie ma co porównywać...
a ja mam dokładnie odwrotne odczucia, WP przeczytałam mając lat 10 i byłam zachwycona. Film obejrzałam ładnych parę lat później i strasznie mnie rozczarował. Co gorsze, jak próbowałam przeczytać WP mając lat nieco więcej, dotarłam do połowy I części i się poddałam. Do HP miałam nastawienie bardzo sceptyczne, obejrzałam (i przeczytałam) z konieczności - razem z synem lat 6 - i nie mogłam się oderwać.