Według legendy: "godzina wilka" to czas, w którym umiera najwięcej ludzi, ale i najwięcej się rodzi. Bergman zabiera nas na odludną wyspę, gdzie wspólnie, lecz tylko na pozór, żyją Johan i Alma. On wyalienowany artysta, ona wierna żona. Choć w przypadku twórczości Begmana trudno mówić o jakiejkolwiek gatunkowości, przypisywanie "Godziny wilka" do filmu grozy, nie może specjalnie dziwić. Mamy tu bowiem wytrawny suspense oraz niezwykle posępny, metafizyczny nastrój współgrający z charakterystycznymi szwedzkiemu reżyserowi, symbolami. I o ile, większość tych znaczeń podana jest tu dosyć przystępnie, co w przypadku takiego mistyka X muzy może pozostawiać po sobie niedosyt, o tyle zwieńczenie opowieści nie pozostawia żadnych wątpliwości. To nad wyraz inteligenty obraz o zakopanych gdzieś głęboko w podświadomości, ukrytych pragnieniach oraz o przerażającej samotności ludzi pozornie sobie bliskich.