Osobiście się zawiodłem, może miałem zbyt wysokie oczekiwania odnośnie Multiversum którego w tym filmie było jak na lekarstwo, dwa odwiedzone relatywne uniwersum z czego jedno w rozsypce.
Wszystkie spoilery które zdradzały fabułe zaistniały, nie było dosłownie żadnego zaskoczenia, może poza scena po napisach.
Poza tym mrocznie, czasami śmiesznie i dziury w fabule które rozrywają mózg na strzępy.
Jeden z słabszych filmów Marvela, wygląda na to jakby wypracowali markę a teraz robią byle co dla kasy.
Przecież upierasz się, że w filmie były nieścisłości... Zdecyduj się.
Chohton to istota z podziemia, w wielu kulturach utożsamiana z wielkim robalem z mackami wychodzącymi z ust. W mitach greckich byli tak określani bogowie podziemia jak i ci, którzy mieli cokolwiek do czynienia z ziemią. Interpretacje tej postaci widzimy np. w Diunie pod postacią czerwia. W komiksie również przybiera on formę ośmiornicy, więc można przyjąć, że jest to jego forma pierwotna, ale jest to demon metamorficzny, zmienia się w zależności od potrzeb. Jedyną skórkę czy tam awatara przyjmuje w postaci Wandy, gdyż nie może w sposób klasyczny wrócić na ziemię. Nie potrafisz pojąć jego istoty, tak jak i samej genezy powstania postaci...no trudno. Nic nie poradzę, że nie patrzysz perspektywicznie i jesteś ograniczony własną pychą, która uniemożliwia ci słuchanie, a narzuca upartość w swoich racjach. Trudno.
Boże, jakie zacietrzewienie XD
A faktycznie jest tak, że film mówi o tym, że księga została zniszczona we wsystkich światach. SKORO SW nie ma takiej mocy aby to zrobić (no bo gdyby miała, to nie musiałaby sobie lunatykować), to jedynym rozwiązaniem jest to, że zniszczenie tego tronu spowodowało spalenie pozostałych ksiąg. Proste, logiczne, nie ma co się nawet z tym kłócić.
W filmie jest jasno powiedziane, że ona ma taką moc...ma moc niszczenia światów równoległych, nie tylko ich elementów, a całych światów. Może nad nimi panować lub je zniszczyć. Ma ku temu możliwości... I też w filmie jasno piszą, że nie ma takich intencji. Ona chce jedynie odzyskać synów. To jest jej cel... Choć jej moc pozwala na dużo więcej.
Bo ona mogła wpływać na uniwersum, a nie między nim podróżować. Ona nie chciała przejąć ciała Wandy, tylko ją zastąpić. Pozbyć się jej (dlatego pozwoliła by tak ją sponiewierali podczas walki) i wejść w jej życie. Tego nie mogła zrobić, bo o ile mogła pozbyć się wszystkiego w uniwersum, o tyle nie mogła fizycznie wejść w życie Wandy. Mogła ją zabić, ale co to by dało? I tak fizycznie nie mogła podróżować między światami. Mogła przejąć jej ciało, ale wciąż to nie było jej intencją. Po to jej była potrzebna moc Americki. Aby wejść w życie chłopców rzeczywiście, a nie na zasadzie czarów.
Nie o to mi chodzi.
Skoro miała takie możliwości aby od siebie bez wchodzenia w ciało drugiej aż tak manipulować inną rzeczywistością (a przecież ta ksiega to nie byle jaka książeczka tylko potężny artefakt) to po co w ogóle wchodziła w ciało drugiej do walki ze strangem i spółką. Mogła ich przecież po prostu spopielić siedząc na swoim tronie a potem ewentualnie opanować drugą i teleportnąć americę do siebie.
Jak niby miała "teleportnąć" Americke skoro ona nie miała władzy nad podróżami między światami równoległymi? Nie do końca zrozumiałeś moc Darkholdu. On umożliwiał jej wgląd w inne światy i możliwość ingerencji w nich poprzez opętanie i zmianę w porządku wszechświata, co doprowadzało do jego załamania i tworzenia anomalii. Taki świat miałeś pokazany w świecie, gdzie Strange był właścicielem księgi. Skarlett była jak bos mafii zamknięty w więzieniu. Jedenym telefonem mogła rządzić, ale nie wejść w bezpośrednią ingerencję. Ona nie spopielała ludzi, aż takiej mocy nie miała. Możliwości jej mocy zobaczyłeś podczas walki z mnichami. To nie tak, że ona pstrykała palcami i już.
Bo zniszczyła wieżę, książka spaliła się automatycznie. Jak dzieci wampira po zabiciu ich twórcy. Nie ma wieży, nie ma książek. To świat czarów, nie ma co bawić się w fizyka.
Dosłownie kilka komentarzy wyżej zaprzeczasz tej teorii...
Przecież od początku pisałem, że tak właśnie było.
Więc dlaczego twierdzisz, że się mylę, skoro piszesz dokładnie to samo co ja?
Gdzie napisałam, coś innego, że twierdzisz, że sobie przeczę?
No ciężko w 2 godzinnym filmie upchnąć więcej multiwersum. To miał być film o Strange'u, a nie festiwal cameo.
Jak dla mnie cała ta bitwa między Strange i Scarlett mogła się toczyć w różnych wszechświatach, na zasadzie ich przeskakiwania między nimi. To byłoby ciekawsze niż translokacja, która przypomina trochę połączenie medytacji z wychodzeniem ze swojego ciała. Chociaż zombiakowy Strange wyszedł całkiem spoko.
No generalnie brakowało bezpośredniego starcia między nimi, mam wrażenie że dosyć mocno osłabili Strange'a w tym filmie żeby pokazać moc Wandy. Szkoda, bo pewnie nieprędko zobaczymy podobne magiczne walki.
Mogli też trochę rozwinąć umysłowy pojedynek Wandy z Profesorem X zamiast od razu przechodzenia do jej mocy, nie ukazując jego. Trochę głupio zapoczątkowali też śmierć Black Bolta - po uja Richard wypowiedział te słowa??
Po pierwsze - każdy film wysokobudżetowy jest robiony dla kasy. Po drugie - widać, że jedyne co Cie boli w tym filmie to brak 2137 cameo.
Dziury w fabule zawsze są w marvel- mnie to smieszy jak ktoś pisze o logice w kontekście świata fanstastycznego z Bohaterami o super mocach. Przeciez to ma być prosta rozrywka a nie jakas rozprawka naukowo metafizyczna. Olsen bardzo na plus.
Mnie śmieszy kiedy ktoś pisze, że naczytał się sporo spojlerów a potem narzeka, że się zawiódł po seansie.
W tym filmie boli dosłownie wszystko. Brak logiki, fatalne dialogi, masa słabych scen wychodzących groteskowo, nudna i słabo zagrana postać Americi. Niewykorzystany potencjał multiversu to tylko czubek góry lodowej, fatalny film wyszedł.
Dziury fabularne są nieuniknione. Uważam, że świat Marvela jest i tak dosyć spójny i ma sens, a wyszukiwanie połączeń pomiędzy kolejnymi filmami daje satysfakcję. Ale potencjał zmarnowany. Z początku miał to być najdłuższy film MCU z wieloma postaciami i ich wariantami, a tutaj dostajemy walkę Strange'a z Wandą i kilka pobocznych postaci, które, jak widać, niewiele potrafią. Gdzie pozostali X-meni? Gdzie Ironman, Deadpool, gdzie TVA, i gdzie inne wersje Strange'a? Czemu tu są raptem 3 i każda wygląda identycznie?
Mi osobiście film się podobał ze względu na Wandę. Nigdy do końca nie pokazano jak kozacka jest ta postać, jej walka z Thanosem w dwóch ostatnich Avengersach była jedynie takim smaczkiem. Tutaj tytułowy bohater solo nie miałby z nią szans. No i to jest to chyba film, w którym otrzymała ona najwięcej czasu antenowego. Ciekawe zwieńczenie jej wątku po całej serii filmów i serialowi z jej udziałem.
Zwieńczenie jej wątku było tragiczne i mam szczerą nadzieję, że to jeszcze nie koniec dla niej.
Zastanów się chłopie co piszesz - sam sobie zepsułeś film czytając spojlery i teraz narzekasz, że się zawiodłeś i miałeś jakieś wygórowane oczekiwania xDD
Wycieki były, to prawda ale to po co je czytałeś XD Żeby natrafić na większe wycieki to naprawdę trzeba było chcieć na nie trafić.
Sam raczej omijam jakiekolwiek plotki i ciekawostki przed filmem. Co mi się podobało to, że trailer mniej więcej nakreślił fabułe, ale jednocześnie nic z niej nie pokazał. Mianowicie chodzi mi o głównego złola. Czy tylko ja po trailerze miałem wrażenie, że Strange będzie walczył z samym sobą tylko tą złą wersją? Fakt, walczył, ale przez chwilę, a głownym villainem okazuje się kto inny. Poza tym jednak film dla mnie średni, nie miałem wielkich oczekiwań, ale jakoś irytowała mnie racjonalność motywacji Wandy, mamy tu praktrycznie powtórkę z serialu. Plus za ligę Iluminatów, Fantastyczna 4 i Xavier wywołują sentymentalny uśmiech swoim pojawieniem.
Ten co się naczytał spoilerów a potem nie był zaskoczony na filmie bije głośno brawo. a do reszty czy widzieliście może seriale takie jak wanda i vision , oraz what if..? . jeśli nie to odsyłam. Świat Strange to jego film jak można wymagać x-man, będą chcieli to zrobią film i połączą te światy chociaż z drugiej strony po co mają to robić skoro kasa się zgadza. Co do filmu to nie zapominajmy że ma to przecież ma być rozrywka mi się podobało
Tez się zawiodłem dałem ocenę 7 ale gdyby to nie było że stajni Marvela ro bym dał 4 lub 5 na 10 . Ostatni Spidermen był dla mnie o niebo lepszy niż to.
No zazwyczaj jak czytasz spoilery to nie masz potem niespodzianki. Jakbyś przed IW przeczytał że połowa postaci zamienia się w pył, to też potem byś nie miał się czym zaskoczyć. Dlatego wiele ludzi nienawidzi spoilerów i unika ich jak ognia.
największą nadzieję miałem na super pojedynek strange'a z swoją złą wersją, bo byłem przekonany, że to ta wersja co wchłaniała moce potworów z serialu a tu .....jakiś pojedynek w "jaka to melodia"
no i po co dłuższy pojedynek? Zanudziłbym się na śmierć jakby mieliby się lać z pół godziny.... A tak wyszło bardzo kreatywnie. Ktoś się chyba nie zna xd
żadnego zaskoczenia? Co z Xavierem? Dla mnie był zaskoczeniem, razem z innymi członkami illuminati. Film z pewnością lepszy od Spiderman no way home. Jest tylko lepiej.
Dla mnie ten film poza tym, że był wizualnie bardzo efektowny, to kulał. Wszystkie te Marvelowskie filmy ostatnimi czasy są jak wyjęte z generatora filmów o superbohaterach. W sumie nie ma co się dziwić, skoro tyle ich obecnie jest. Moje 'ulubione' momenty w filmie:
- Ludzie umierają broniąc twierdzy, tymczasem Wong postanawia pomóc Wandzie bo zagroziła kilku randomom
- Typ z Fantastycznej Czwórki (rzekomo powinien być mega inteligentny) mówiący Wandzie, że typ z widelcem może ją zabić tylko mówiąc coś do niej. Następnie wykorzystuje ona jego moc przeciwko niemu i zabija. Dzięki typie!
- W momencie kulminacyjnym Strange mówi Americe żeby uwierzyła w siebie i pokonała Wande. Oczywiście zadziałało, bo jest to film Marvela, i wystarczy uwierzyć w siebie albo siłe miłości i przyjaźni żeby nauczyć się kontrolować swoje moce.