Moim zdaniem ten film dobrze ukazuje, kiedy zawodzi typowe dla Japończyków przywiązanie do hierarchii. W sytuacjach kryzysowych nic po ukłonach do ziemi i wykonywaniu rozkazów, trzeba się czasami postawić najwyższemu kierownictwu, jak to czynił kierownik techniczny elektrowni, czym prawdopodobnie powstrzymał jeszcze większą katastrofę.
Trochę kiczowate te wstawki z amerykańskimi żołnierzami pomagającymi przy zabezpieczeniu humanitarnym, ale z drugiej strony rozumiem, że twórcy chcieli docenić w taki sposób ich udział w usuwaniu skutków katastrofy.